Jestem zdeklarowanym promotorem spółek z ograniczoną odpowiedzialnością jako najlepszej (w większości przypadków) formy prowadzenia działalności w tym kraju.
W poprzednim artykule omówiłem najważniejsze zalety spółek. Jednocześnie nie jestem z tych, którzy chodzą w różowych okularach i udają, że coś nie ma wad, ponieważ… wszystko na świecie ma przecież wady. 🙂 A dzięki temu, że je poznasz, możesz bardziej odnieść daną rzecz do Twojej aktualnej sytuacji życiowej.
Dlatego poniżej kluczowe wady spółki z o.o.:
1) Trudniej o kredyt. Tak, wiem, przecież podałem to wcześniej jako zaletę. Ale zdaję sobie sprawę, że są ludzie, którzy chcą np. kupić dom w kredycie hipotecznym. Wówczas przychody jednoosobowej działalności faktycznie zbudują ich zdolność kredytową, podczas gdy spółka tego nie zrobi. A przynajmniej nie w tak prosty sposób, bo będzie to wymagało więcej kombinacji, np. zatrudnienia się na umowę o pracę w swojej spółce.
2) Droższa księgowość. Spółka, jak wiesz, ma pełną księgowość, co oznacza, że ktoś musi własnoręcznie sprawdzić każdą fakturę pod kątem jej poprawności, żeby nie było wtopy. To kosztuje. Ale daje też dodatkowe bezpieczeństwo, bo właśnie na tym etapie księgowa dopatruje się nieprawidłowości, które można dzięki temu naprawić. Dla małej firemki księgowość spółki będzie jednak tylko symbolicznie droższa niż księgowość JDG. Dopłacasz 300 złotych do księgowości, a w zamian nie płacisz 1500 zł lub więcej ZUS-u i zmniejszasz znacząco podatek dochodowy do 9%, co jest dobrym dealem.
W przypadku większych firm, fakturujących tysiące faktur, te różnice będą już dużo poważniejsze. Przykładowo zamiast 2000 złotych za księgowość w przypadku JDG będą oni płacić 5000 złotych za księgowość spółki z o.o. Niemniej jednak, z uwagi na wszystkie wcześniejsze elementy, nie wyobrażam sobie, żeby ktoś przy tak dynamicznym i poważnym biznesie rozważał prowadzenie go jako jednoosobowa działalność (z wyjątkiem ryczałtu, gdy ktoś ma taką możliwość).
3) Produkcja głupich papierów. Spółka z o.o. to konieczność regularnego podpisywania dziwnych rzeczy, takich jak jakieś sprawozdanie finansowe raz w roku, walne zgromadzenia, na których sam ze sobą podejmujesz decyzje o dalszych losach spółki i o udzieleniu absolutorium dla Twojej żony, czy kwity z upoważnieniami na pożyczenie pieniędzy od samego siebie. Ostatecznie jednak nie jest to ogromna wada, bo wszystko sprowadza się do tego, że dostajesz papiery od księgowej, drukujesz, podpisujesz i odsyłasz.
A w przypadku dużych spółek, gdzie jest wielu udziałowców, istnienie tej całej „kwitologii” ma nawet logiczny sens, bo zabezpiecza interesy wszystkich stron.
4) Podatek przy przekroczeniu 2 milionów euro rocznego przychodu rośnie do 19%. W przypadku niektórych biznesów inne formy opodatkowania mogą się wtedy okazać bardziej opłacalne. Wymaga to jednak kontaktu z doradcą podatkowym (np. w Kancelarii Expertia), bo ta kwestia ma tyle zmiennych, że ryzykownie byłoby roztrząsać ją samemu, jeśli nie jest się doradcą podatkowym.
5) Konieczność kontrolowania liczb. Jednoosobowa działalność może mieć 100 tysięcy złotych przychodu i 120 tysięcy złotych kosztów. Spółka nie może, bo od razu pojawi się pytanie: „skąd niby wzięło się brakujące 20 tysięcy, które spółka wydała, mimo że ich nie miała?”. Trzeba wtedy organizować pożyczki dla spółki, powiększyć kapitał zakładowy lub cokolwiek innego.
Analogicznie w drugą stronę – jeśli spółka wydała 100 tysięcy, a jej przychód wyniósł 120 tysięcy, to musi te 20 tysięcy gdzieś mieć, nie mogły one zaginąć w lesie. Oczywiście, długofalowo takie ciągłe bycie na bieżąco z liczbami jest zdecydowanie najmądrzejszą finansowo rzeczą, jaką można robić, ale zdaję sobie sprawę, że dla wielu ludzi, zwłaszcza nastawionych do życia „humanistyczno-artystycznie”, może to być mocno upierdliwe.
6) Konieczność zmiany księgowego. Oto brutalna prawda: gdy Twój księgowy dowie się, że chcesz zmienić jednoosobową działalność gospodarczą na spółkę z o.o., to… się popłacze. 🙂 Metaforycznie, ale może nawet dosłownie. Dlaczego? Ponieważ księgowość spółek jest inną usługą niż księgowość jednoosobowych działalności, dlatego co do zasady część biur rachunkowych zajmuje się głównie lub tylko działalnościami jednoosobowymi, a inna część tylko spółkami.
Jeśli zatem oznajmisz księgowemu, będącemu specjalistą od JDG, że chcesz mieć spółkę, to dla niego oznacza:
a) że odejdziesz i przestaniesz być jego klientem;
b) że będzie mieć z Tobą dużo więcej roboty, bo księgowość spółek jest bardziej pracochłonna.
Obie opcje są dla niego straszne niczym fryzura Donalda Trumpa, dlatego nastąpi reakcja obronna, która zazwyczaj przyjmie formę zniechęcania Cię do spółki. Jest prawie pewne, że usłyszysz, że w Twoim wypadku spółka nie ma sensu, że księgowość jest zbyt skomplikowana i będziesz tylko siedzieć w papierach, że nie będziesz mieć emerytury i w ogóle bez sensu. 🙂
Doskonale ich rozumiem – gdy ja jako weganin wchodzę do restauracji, która okazuje się mocno mięsna, to również kelner nie jest zachwycony takim klientem. Dlatego wychodzę i szukam innej restauracji, bo jest to jedyne wyjście.
W 95% przypadków będziesz potrzebował rozstać się z aktualnym księgowym i znaleźć takiego, który zajmuje się wyłącznie spółkami. Swoją drogą, jeśli będziesz potrzebował kogoś sprawdzonego, to po prostu wpisz się do TEGO formularza, a skontaktuje się z Tobą nasze zaprzyjaźnione biuro rachunkowe.
7) Pieniądze spółki nie są Twoimi pieniędzmi. To jest ogromna zaleta, bo pozwala łatwiej kontrolować życiowe wydatki i bardziej dojrzale myśleć o zarządzaniu finansami, również pod kątem inwestowania w firmę – gdyż z psychologicznego punktu widzenia łatwiej w rozwój firmy inwestować pieniądze tejże firmy niż pieniądze własne. Jednocześnie, może to też być wada, gdyż nie możesz po prostu płacić kartą spółki, gdzie Ci się żywnie podoba albo przelać sobie pieniędzy spółki na konto prywatne, bo akurat potrzebujesz nową pralkę. Oczywiście, są na to rozwiązania, ale wymagają one minimalnie większego zaangażowania, co nie każdemu przypada do gustu.
8) Łatwo pomylić kartę spółki z kartą prywatną. Jest to bardzo przyziemna wada, ale również bardzo często dająca się we znaki. Wyobraź sobie, że masz 2 karty z tego samego banku. Obie wyglądają podobnie, obie mają Twoje nazwisko, natomiast jedna ma jeszcze małymi literkami nazwę Twojej spółki. No i kupujesz kawę na stacji benzynowej. Odruchowo wyciągasz niewłaściwą kartę i bum! Pomyłka! Zapłaciłeś za prywatną kawę kasą spółki.
Co teraz? W sumie nic, bo kary za to nie będzie, ale trzeba będzie napisać księgowej, że był to omyłkowy wydatek i np. przelać kasę na konto spółki z konta prywatnego jako zwrot za ten właśnie błędny wydatek. Niby nic wielkiego, ale wkurza – trochę jak z pryszczem na pupie. Zwłaszcza gdy masz konto na Allegro i kupujesz część rzeczy na firmę, a część na siebie i za każdym razem musisz dokładnie sprawdzić, czy wybrałeś właściwą kartę z listy. Takich problemów nie ma w JDG, gdzie po prostu nie będzie faktury za kawę, więc nie jest aż tak istotne, że została opłacona z konta firmowego – nie wejdzie ona w koszty i tyle.
9) Podwójne opodatkowanie, czyli słynna dywidenda. Mimo że wypłacanie pieniędzy ze spółki poprzez dywidendę jest dosyć dziwacznym, nieopłacalnym i w sumie bezsensownym pomysłem, to faktycznie dywidenda istnieje i – gdyby ktoś rzeczywiście wypłacał zyski w ten sposób – to zapłaci najpierw podatek dochodowy z zysków spółki, a potem kolejny podatek dochodowy z własnego zysku uzyskanego ze spółki. Czyli płacimy 2 razy za to samo. A to byłoby bardzo drogie. Na szczęście jest to jedna z tych wad spółki, które są najprostsze do usunięcia, bo istnieje całe mnóstwo mądrzejszych sposobów wypłacania środków, które poznasz już podczas pierwszej rozmowy z sensownym księgowym.
10) Brak automatycznego ubezpieczenia zdrowotnego i emerytury. Spółka nie płaci ZUS, bo nie chodzi do lekarza, ani nie otrzymuje emerytury. To wielki plus, bo to realna oszczędność kilkunastu tysięcy złotych rocznie.
Ale też minus, bo oznacza, że o te rzeczy trzeba zadbać samodzielnie. Z lekarzem jest prosto, bo wystarczy ustanowić wynagrodzenie dla członka zarządu, którym niewątpliwie będziesz w swojej spółce i już – masz pełną ochronę zdrowotną, dokładnie taką samą jak w przypadku JDG czy pracy na etacie. No, przy założeniu, że to, co oferuje nam polska służba zdrowia, nazywamy pełną ochroną, bo życie i tak pokazuje, że ten, komu zależy na zdrowiu, idzie do lekarza prywatnego i – chcąc nie chcąc – płaci.
Temat emerytury jest trudniejszy, bo faktycznie nie płacąc ZUS-u, nie zbierasz na emeryturę. Oczywiście wystarczy oszacować, ile emerytury przysługuje przedsiębiorcy, który od 30 lat płaci 1500 złotych miesięcznie ZUS, żeby zrozumieć, jak bardzo ten system jest niedorzeczny. Dlatego ja, tak czy inaczej, nigdy nie wierzyłem i nie uwierzę w rządową emeryturę, bo jest to zwykła piramida finansowa i jeśli nawet dożyję wieku emerytalnego (który wtedy będzie pewnie wynosił już 95 lat:), to z tym ich tysiącem złotych miesięcznie niewiele bym zdziałał.
Dlatego uważam, że emeryturę należy ogarnąć sobie samemu, czyli np. mieć zapas złota na stare lata, pasywne dochody z biznesu czy najprościej: nieruchomości na wynajem, z których już pierwsza daje większy przychód niż przeciętna emerytura.
Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, byś zatrudnił się w swojej spółce na 1/16 etatu i odprowadzał kilkadziesiąt złotych składki miesięcznie po to, aby system emerytalny dalej dla Ciebie działał. Kokosów z tego nie będzie, ale jak ktoś wierzy, że to państwo powinno zapewnić mu bezpieczeństwo, to ta opcja jest rozwiązaniem, by nie tracić emerytury.
Jak widzisz, spółka z o.o. ma trochę wad. Większość z nich jest nieistotna, ale część jest nieco wkurzająca. Dla mnie osobiście ilość i jakość zalet definitywnie przeważa na korzyść spółki. A dla Ciebie? Mam nadzieję, że po tym porównaniu już wiesz, co będzie najlepsze w Twojej sytuacji.
Jeśli potrzebujesz poukładanej wiedzy o tym jak zarządzać spółką z o.o. by było to rozsądne podatkowo, sprawdź nasz kurs jaki przygotowaliśmy z licencjonowanym doradcą podatkowym na stronie: SekretySpolek.pl.